Wciąż z niecierpliwością śnimy amerykańskie sny...

"Filmy TAM są... jak lody - twierdzi nasz znajomy wieloletni rezydent i znawca Ameryki - coś, czego się nie zauważa, jedna z tysięcy form rozrywki, bo rozrywka jest bardzo ważna, nie można bez niej żyć. Ludzie odwracają głowy dopiero wtedy, gdy inni rozbijają namioty w kolejce po bilety na Gwiezdne wojny. Filmy to część krajobrazu wcale się nie wyróżniająca. To, co jest tutaj czczone - Allen, Cassavetes, Jarmusch - tam nikogo nie obchodzi. Popkultura jest wszechobecna, a nisz są miliony. Trudno to ogarnąć".

Czyżby?

Skoczmy tymczasem w jedną z amerykańskich nisz.

Przyszłym widzom dokumentu Alexandre'a O. Philippe'a Skandalista George Lucas przypominamy o istnieniu bastionu polskich fanów Gwiezdnych wojen George'a Lucasa.

http://gwiezdne-wojny.pl/index.php

Amerykańskie kino kultu